— A więc chodzą do Syberyi inne jeszcze pośpieszne pociągi?
Kasyerka trzęsie głową.
— Cóż zatem znaczy ta sprzeczność?... Co to za okólnik i gdzie się o nim dowiedzieć można?... Przypuszczam, że go pani źle tłómaczy. Mam prawo tłómaczyć go na swoją korzyść. Gdybym był wiedział o nim, prosiłbym o przyłożenie i waszej, syberyjskiej pieczątki. Sądzę, że zarząd nie odmówiłby mi. Zależy mi wielce na pośpiechu... Muszę jechać tym pociągiem.
— Niech pan weźmie drugi bilet... za pieniądze.
— Wolne żarty. Nie mam zamiaru. Wysyła mię Instytucya naukowa rządowa i z tego jedynie powodu korzystam z wolnego przejazdu...
— W takim razie... niech się pan zwróci do naczelnika stacyi... lub naczelnika ruchu. Bez ich pozwolenia nie wydam panu biletu na miejsce i nie ostempluję kuponu na przejazd. Mamy wyraźną instrukcyę!
Naczelnika stacyi niema i nie wiadomo gdzie się podział. Zamiast go szukać, biorę dorożkę i każę wieźć się do Zarządu kolei Moskiewsko-Kurskiej.
Mroźna, nasycona lodowemi igłami wichura dmie prosto w oczy. Złoto-czerwono-zielono-błę-
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.