biegali się po całym kraju. W ten sposób tworzył się typ „ronina“: człowieka-fali. Rozpływał się ten tłum po całym kraju, żył z jałmużny, niekiedy trudnił się uprawą roli, ale zajmować się rolnictwem na ogół nie miał sposobności wobec małej ilości ziemi. To też znaczna część roninów wyczekiwała tylko nowej wojny i parła do niej, albowiem wojna dawała im środki do życia, czyniąc towarem poszukiwanym ich męstwo i znajomość sztuki wojennej. Płynące stąd nieustanne niepokoje ciężko odbijały się na pracujących warstwach ludności. Nikt nie był pewny życia i mienia, każdy więc starał się zabezpieczyć na swoją rękę. Japonja zaczęła rozsypywać się na cały szereg drobnych prowincyj, z których każda tworzyła odrębne swe wojsko, ogłaszając swą niezależność i odmawiając posłuchu rozkazom mikada i władz centralnych. A tymczasem cesarz, zamknięty w swej stolicy w Kioto w kole uczonych, kapłanów, dworaków, oddalał się coraz bardziej od potoku burzliwego życia i od swego narodu, i coraz mniej o życiu tem wiedział. Dochodziły go tylko te wieści, które przepuszczali doń dworacy, ci zaś, starając się o osobiste wpływy, przepuszczali tylko wiadomości korzystne dla siebie. Wówczas to potrzeba siły, któraby zmusiła tych walczących ciągle o dochody i zaszczyty wielmożów do spokoju i pracy, stworzyła sziogunat. Sziogunat
Strona:Wacław Sieroszewski - Na wulkanach Japonji.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.