stał się więzią, spajającą rozsypujące się społeczeństwo.
Sziogun był to wielki hetman koronny, dowódca wojsk i rozkazodawca administracji ogólnej. Rozmaite rody dajmjosów dobijały się zawsze o to, by dostać urząd szioguna w swe ręce. Sziogunowie mocną ręką ujęli ster państwa; dajmjosom rozkazali, aby pół roku spędzali w stolicy państwa, w Tokio. Odtąd więc każdy dajmjos musiał pół roku przebywać na dworze, a gdy wyjeżdżał, musiał na miejsce swe zostawiać jako zakładnika rodzinę, dziecko, żonę czy krewnych. To w pierwszym rzędzie wpłynęło ogromnie na rozrost Tokio; pobudowano bowiem wiele domów dla wojska i straży, którą każdy dajmios musiał utrzymywać, bo inaczej groziła mu śmierć z rąk przeciwnika. Opornych dajmjosów sziogunowie wysyłali na dalekie wyspy, na skały wśród morza, niebezpiecznych tracili śmiercią i len ich oddawali innym. Mimoto zaczęły znowu powtarzać się przy dworze stare koterje i intrygi. Sziogun poszedł z czasem tą samą drogą, co mikado. Po paru pokoleniach zaczął się otaczać również dworem, który odgradzał go od życia i kontaktu z ludem. Sztuki teatralne, pieśni, obrazy, poezja, literatura, oto co zastąpiło mu stykanie się z ludem. Dookoła sziogunatu zaczęła się wytwarzać atmosfera niezdrowa, która odgradzała rządzących zwol-
Strona:Wacław Sieroszewski - Na wulkanach Japonji.djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.