Tej nocy marynarze twardą mieli służbę. Dął mocny, zimny „west“ od lądu i, aby utrzymać się we wskazanym północnym kierunku, musieli lawirować, wciąż płynąć zygzakiem, wciąż podbierać, zmieniać i przerzucać żagle.
Wielu odwykło od bujania w czasie długiego postoju przy wyspie i pochorowało się teraz na zawrót i czczość, tak że gdy Beniowski rano wyszedł z kajuty na pokład, Czurin w raporcie zameldował mu aż dziewiętnastu chorych.
A jednak Beniowski wesoło spoglądał na ciemne fale z łoskotem przelewające się pod szarem, zachmurzonem niebem, gdyż wiatr ten odpędzał ich coraz dalej i dalej od przeklętych brzegów sybirskich. Zlustrował okręt i kazał z pokładu usunąć wszystko ruchome lub mocno przywiązać sznurami na wypadek szturmu, poczem zamknął się w kajucie, aby pisać okrętowy dziennik.
Wtem wszedł, nie stukając, Stiepanow i, przy-