Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/173

Ta strona została przepisana.

która resztę wysp opornych zagarnie niebawem pod berło Jej Cesarskiej Mości Imperatorowej Wszech Rosji...
— A wy skąd jesteście?... — spytał nagle łysy, mrużąc oczy bezrzęse.
— My właśnie płyniemy z Kamczatki!... Cesarzowa zrzekła się tronu na rzecz Jego Cesarskiej Mości Następcy tronu! W Rosji panuje obecnie Paweł I-szy — odrzekł spokojnie Beniowski.
Przybysze zamarli na chwilę bez ruchu, jak porażeni piorunem, poczem zgodnie powstali i, szukając oczyma ikony, uczynili trzykrotnie znak krzyża.
— Niech Bóg chroni Miłościwego Ojca naszego i Cara w zdrowiu i wiekuistem powodzeniu!... Niech panuje szczęśliwie nam na sławę, wrogom na postrach!... — szepnął czarny.
— Ura!... Niech żyje!... — krzyknął nagle łysy.
— Niech żyje!... — powtórzyli zebrani, którzy z zapartym tchem przysłuchiwali się tej niespodziewanej dla siebie, a znaczącej niezmiernie rozmowie.
— W takim razie gdzieście widzieli Ochotyna?... Czyżby już był pojman i znajdował się w Kamczatce? — spytał cicho czarny.
— Bynajmniej. Jest wolny. I oczekuje zmiany swego losu, która nastąpi pewnie wobec zmiany osoby panującego i miłościwie obiecanej powszechnej amnestji. Widzieliśmy go na jednej