Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/176

Ta strona została przepisana.

wszyscy są już uprzedzeni, albo się pokryli, albo do obrony przygotowali... Puśćcie więc mnie z dobrej woli, a z dobrej woli wrócę... — mówił z pozorami szczerości.
Spostrzegł Beniowski, że się dał złapać, ale nie dał tego poznać po sobie. Gościa kazał przystojnie na brzeg odstawić i puścić wolno.
Skołatana załoga statku znowu musiała noc całą pływać tam i napowrót u nieznanych brzegów, w cieśninie pełnej zmiennych powietrznych ciągów oraz prądów burzliwych.
Znowu żeglarze noc całą na zmianę pompowali usilnie wodę, sączącą się przez roztrzęsione boki okrętu, a chorych od kołysania, od złej wody i niedostatecznego pożywienia mieli szesnastu.