Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/186

Ta strona została przepisana.

sunki z powodu tego, że Taju Kadjaka ożenił się z córką Homina, Taju Alaksyny; że dalej ku południowi leżą wyspy lisów, na jedną z których właśnie lądował Kuźniecow i na której zamieszkał czasowo on, Sałazow, przyszedłszy z wysp aleuckich, które ciągną się wpoprzek Oceanu aż do Kamczatki, w tej mianowicie stronie, w którą oni płyną obecnie, a skąd lecą ptaki.
Istotnie ogromne chmary gęsi, kaczek, łabędzi i drobnego ptactwa przelatywały wciąż stronami i ponad samym okrętem, tak że majtkowie próbowali nawet do nich strzelać.
Nie dowiedział się jednak Beniowski nic, coby mu wskazywało, w jakim charakterze Salazow na wyspie przebywa. Raz mówił, że jest jeno chwilowym tam gościem, to znów wspominał o domu, o żonie i dzieciach, które tam ma. O Ochotynie mówił niechętnie, głównie próbował wywiedzieć się o nim od Beniowskiego. Ale ten zbywał go też ogólnikami, tłumacząc się, że proszono go jedynie o oddanie listu Taju Urumusiru i że więcej nic nie wie.
— I poto przybyliście do nas umyślnie?... — pytał niedowierzająco Moskal.
— Bynajmniej. Myśmy to uczynili przez grzeczność, po drodze!... Mamy własne zamiary!... Handlowe chcemy zawiązać stosunki!...
Sałazow kiwał głową.
— Dużo widać cennych wieziecie towarów. Tyle dział macie dla ich obrony!... Dawno Imperjum nasze marzy o zdobyciu Alaksyny, ale