Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/27

Ta strona została przepisana.

słów kamczadala Poranczina oraz innych świamych rzeczy marynarzy, miały być, po wysuszeniu i wielokrotnem przegotowaniu, jadalne.
Tak upływał czas załodze w nieustannem zajęciu, które wciąż wynajdywał dla niej przemyślny Beniowski.