okręt Elżbieta, wyszedłszy z portu Ochockiego w roku 1769 pod moją komendą, przebywał u tej wyspy rok cały, znacznie nawałnością będąc uszkodzony. Po upływie tego czasu, widząc, że wszystkie nasze zamiary w celu naprawy onego były bezskuteczne, rozebraliśmy go na sztuki, a z tych materjałów porobiwszy łodzie, puściliśmy się niemi do wyspy leżącej na wschód tej, w której niniejszy list piszę. Uczyniłem zaś to w myśli, iż znajdę tam jakowy okręt, na którym potrafię się zabrać wraz z całym moim ekwipażem. Dnia 24 stycznia 1771 roku. Iwan Ochotyn, kapitan, Baltazar Bołakirow, żeglarz.“
— Ochotyn!... — mruknął zdumiony Kuzniecow. — Przepadliśmy!... Ten rabuś nikomu nie przepuści!...
— Szczęście więc, że sobie poszedł... Można będzie zabrać tran i ryby, a położyć natomiast trochę monety... — dorzucił Panow.
— Tak, rozumie się, aby nas nie pomówiono, żeśmy ukradli!... — zgodził się Baturin. — Jedzenie wszędzie, gdzie zdarzy się, kupować należy... Mało go mamy!...
— Coście jeszcze widzieli? — spytał w zamyśleniu Beniowski.
— W południowej części znaleźliśmy pięć krzyżów. Na jednym był napis: „Na cześć Boga i św. Mikołaja w roku 1769 d. 28 kwietnia krzyż ten był wystawiony przez Piotra Kryniczyna, komenderującego ekspedycją, wysłaną w celu odkrycia Kalifornji.“
Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/38
Ta strona została przepisana.