tężnemu mocarstwu i nawet powzięliśmy już względem tego pewne uchwały, ale przed ostatecznem ich zatwierdzeniem chcieliby towarzysze moi usłyszeć powtórzenie propozycji z własnych ust waszych, miłościwy gościu!...
— Nie jest to przedewszystkiem ani projekt mój, ani propozycja moja, jeno prosta przyjacielska rada!... — zaczął poważnie Beniowski. — Żal mi was i nie chciałbym, abyście młodzi i dzielni, po tylu wysiłkach i dowodach bohaterskiej determinacji, zginęli marnie dla braku przewidywania. I nie ocali was ani zwiększenie liczby, choćby w dwój i w czwórnasób, waszych żołnierzy, ani zwiększenie waszych bogactw i zapasów, gdyż mierzyć się one w żadnym razie na czas dłuższy nie mogą ani z siłami, ani z bogactwem groźnego nieprzyjaciela. Dość, aby przyszła do skutku nowa wyprawa rządowa w te kraje, o jakiej słyszałem, będąc jeszcze w Petersburgu, a która ma ilością okrętów, zasobnością załogi i prowiantu przewyższać niedawną wyprawę komandora Beringa, aby was zniszczono i zgnieciono w mgnieniu oka, aby was ścigano i karano jako prostych piratów, nie zaś jako zdobywców i śmiałych odkrywców nieznanych dotychczas nikomu krajów... Dlatego radzę wam zawczasu rozpocząć ze swej strony kroki ku zjednaniu sobie opieki jakiego morskiego państwa, pod którego berło na uczciwych warunkach poddać wam należy siebie i założoną przez was kolonję... Wtedy uzyskacie nietylko
Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/80
Ta strona została przepisana.