Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/9

Ta strona została przepisana.




I.

„Piotr i Paweł“ był mocnym, ale niewielkim trójmasztowcem. Miał wzdłuż wszystkiego pięćdziesiąt łokci, wszerz nie więcej jak piętnaście, wysokości zaś trzymał łokci osiem i pół, z czego większa część nurzała się w wodzie. Na samym dziobie, pod wysoko podniesionym fokmasztem, z końca stewy chyliły się nad wodą złocone figury apostołów i błogosławiły światu i wodom.
Beniowski kazał statek przed wyruszeniem tu i owdzie żelaznemi rozporami umocnić, szpary wykonopacić, osmolić i cały tułów wymalować przyzwoicie. Kraj burty obszył chodnikiem, szerokim na półtrzecia łokcia, z linową poręczą, aby snadniej było żeglarzom biegać z końca w koniec po statku w czasie obsługi, nie mieszając się z resztą załogi, wylęgającej z powodu ciasnoty na wierzchni pokład. Uformowany w ten sposób wzdłuż krawędzi statku daszek nietylko dawał ochronę ustawionym w lukach burty dwudziestu armatom, z których połowa była drewniana, ale osłaniał w słotę i wiatr cokolwiek również ludzi.