Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/123

Ta strona została przepisana.

lądowania. Kazał mierzyć głębokość, aby zarzucić kotwicę, lecz dna odpowiedniego dla zahaczenia się nie znaleziono.
Ruszono więc dalej, a o świcie znowu dano znać z bocieńca, że widać ziemię. To upewniło Beniowskiego, że znajduje się wśród Archipelagu, który Japonję otacza. Okoliczność, że wyłowiono z wody pod dziobem statku podmyty z ziemią krzew morwowy z kokonami jedwabnika, przylepionemi do liści, utwierdziły Beniowskiego w tem mniemaniu. Zalecił więc oficerom jak największą czujność i ostrożność ze względu na mnogość podwodnych skał oraz siłę przybrzeżnych fluktów, podawaną w opisach przez rozmaitych podróżników.
O dziewiątej byli wszystkiego o dwie mile od ziemi. A że pogoda była śliczna i ciepły, łagodny wiatr ledwie wiał, więc Beniowski wysłał Kuzniecowa z sześciu towarzyszami dla przejrzenia wyspy.
W tym czasie zapadła noc, zadręjfowali więc na widoku brzegów, lecz nad ranem porwał ich tak gwałtowny odpływ, że, mimo wszelkie zabiegi, woda uniosła statek blisko siedem mil na zachód. Kazał Beniowski palić z dział dla ostrzeżenia łodzi, iżby wracała, a o południu z wielkim trudem stanął na kotwicy na głębokości 48 sążni.
Wieczorem wrócił Kuzniecow i doniósł, że na wyspie nie znalazł nic oprócz kilkunastu chat pustych, dokoła których leżały stosy kości ry-