Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/143

Ta strona została przepisana.

dział, iż z przyjemnością z zaproszenia skorzysta, zakładników zaś nie zatrzyma, w zupełności ufając szlachetności i słowu pana ziemi tutejszej.
Bardzo się ta rezolucja Japończykom podobała, a bardziej jeszcze to, że Beniowski kazał niezwłocznie bat szykować i, zabrawszy czterech związkowych, wraz z Boskarowem pośpieszył do miasta, złożywszy dowództwo okrętu w ręce Chruszczowa.
Pojawienie się Beniowskiego powitano na flotylli miejscowej radosnemi okrzykami, poczem łodzie, rozdzieliwszy się na dwie dywizje po trzy w rzędzie, popłynęły ku kamiennym schodom przystani.
Tam już czekały na nich rozłożone piękne maty i przygotowana herbata. Nieopodal stały lektyki przygotowane do dalszej podróży i oddziały żołnierzy w ciemnych zbrojach z wielkiemi mieczami w ręku.
Niewiele widział Beniowski, gdyż tłum konnych oficerów otaczał jego lektykę całą drogę. Dopiero gdy stanęli przed bramą obszernego ogrodu, straż cofnęła się, a Beniowskiego spotkali na progu dwaj z niezmierną wspaniałością przybrani wojskowi, którzy, pomówiwszy z wysłanym starcem, oddali gościowi trzykrotnie niski ukłon, ujęli go pod pachy i w tej pozyturze zaprowadzili do małego domku, stojącego wśród ogrodu.
Ściany domku były rozsunięte i widać było wytwornego Japończyka z twarzą delikatną, ko-