Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/153

Ta strona została przepisana.

— Namu-Amida-Butsu!... — odrzekł uroczyście Japończyk i już się o nic więcej nie pytał, a niedługo potem oddalił się w głąb swych apartamentów.
Beniowski pozostał z bonzą, który nie ustawał w wywiadywaniu się rozmaitych szczegółów, tyczących się rządów, wojen oraz bojowych rynsztunków krajów zachodnich a nadewszystko ich handlu i polityki.
Wreszcie oświadczył Beniowskiemu, że bardzoby pragnął zwiedzić okręt i poznać główniejszych jego towarzyszy.
Beniowski zgodził się natychmiast i wysłał jednego ze swych ludzi z listem do Chruszczowa, aby nietylko bonzę godnie przyjął, pokazał mu wszystko, lecz również hojnie futrami udarował.
Rozkazał nadto przysłać sobie sześć skór najcenniejszych bobrów, dwadzieścia cztery skóry lisie, tyleż sobolich, czterdzieści muszkietów pięknie wyczyszczonych i dwie armaty z lawetami.
Po odjeździe bonzy Beniowski, znużony ciągłemi rozmowami, skorzystał z chwili samotności, aby wypocząć i porobić notatki.
Wieczorem bonza niezmiernie mu dziękował za przyjęcie na okręcie oraz podarunki, do których przyjęcia gwałtem go niejako zmuszać trzeba było.
Do późnej nocy rozprawiali o rozmaitych sprawach i snuli razem projekty. Gdy wreszcie bonza odszedł, Beniowski, nie mogąc usnąć,