Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/173

Ta strona została przepisana.

przed innemi ludami i wstydzić się naszego narodu?... — dowodził Stiepanow.
— To prawda!...
— W tem jest jakiś wybieg Beniowskiego!?
— Oho, chytry lis!...
— Ba!... Pewnie sobie chce w ten sposób okręt przywłaszczyć!...
— Żądać, niech zmieni banderę!... Niech powiesi naszą cesarską!... My nie przeciw carowi, nie przeciw matce naszej Rassiei, my przeciw złodziejskim, ciemiężycielskim urzędnikom!... Czy nie tak!?
— Tak, tak!... Niech wywiesi naszą flagę!... Posłać do Chruszczowa deputację, niech mu naszą wolę przedłoży!...
Szła więc znowu deputacja od majtków do Chruszczowa a ten biegł do Beniowskiego:
— Auguście Samuelowiczu, ludzie niepokoją się, że wieziesz ich pod polską banderą!...
— Cóż znowu? Dlaczegóż to?... Co im to szkodzi?...
— Nie wiem. Ale doprawdy mają trochę racji, bo niby większość nas jest rosyjskiego pochodzenia...
— Lecz cóż ma do tego bandera, która jest znakiem przedsięwzięcia!
— Cóż ci szkodzi ją zmienić?
— Właśnie, że szkodzi!... Bo chociaż Rzeczpospolita Polska pozbawiona jest nawigacyjnej potencji, ale zawsze ja coś tam znaczę i nie wyprą się tam mnie w razie czego!... Mogę z nie-