nad dziewczętami do tej pory władzy nie mamy, uprawiają więc nierząd, jak w Niniwie i Babilonie, a ojcowie nie przeciwią się temu, owszem pochwalają, gdyż korzystają z pomocy oblubieńców swych dziewcząt w polu przy robotach, wzorem patrjarchy Labana!... Dlatego i ojciec Ignacy nie opierał się temu bardzo...
Gdy tak rozmawiali, dano znać, że przybyło kilkudziesięciu poważnych wyspiarzy i żądają przyjęcia przez Beniowskiego. Tonkińczyk mrugnął mu porozumiewająco i usiadł na uboczu; Beniowski wyszedł naprzeciw gości, prosił ich do chaty i kazał podać herbatę i ciastka japońskie.
Po długich ceremonjalnych pozdrowieniach i wynurzeniach przybyli wyłuszczyli nareszcie przy pomocy Tonkińczyka, że przyszli prosić Beniowskiego, aby wraz z całą załogą zamieszkał u nich na wieczne czasy, że dadzą im grunta w odpowiedniej ilości najlepsze, pobudują chaty piękne, nauczą uprawy tutejszych zbóż i pielęgnowania drzew owocowych, że wreszcie każdy będzie mógł sobie wybrać żonę wśród ich córek bez żadnego okupu.
Z pewnym niepokojem spojrzał Beniowski na swoich majtków, przysłuchujących się u drzwi obradom. Choć te odbywały się po portugalsku i ljukejsku, wydało mu się jednak z ich twarzy i szeptów, że domyślają się czegoś, że być może powiadomiono ich wcześniej o wszystkiem. Odrzekł więc z wielką oględnością, że żadną miarą
Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/193
Ta strona została przepisana.