Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/248

Ta strona została przepisana.

dostrzeżono na niej wielu ludzi rannych i krwią okrytych.
— Gdzie Panow?... — spytał Beniowski Kuzniecowa, skoro ten na pokład wstąpił.
— Stało się nieszczęście — Popow zabit a Panow z Łoginowem śmiertelnie ranni; takoż wielu innych zostało ustrzelonych i dzidami przebitych... Przywiozłem ich, są...
— Jakże się to stało?...
Wystąpiło paru lżej rannych, co o własnych siłach pierwsi na statek wdrapać się mogli, i opowiedzieli zgodnie, że Panow, nie znalazłszy śladu człowieka wpobliżu owego strumienia, w czasie gdy inni zajęci byli napełnianiem beczek wodą, umyślił wykąpać się z towarzyszami. Zaledwie wszakże złożyli broń i obnażyli się z sukien, gdy z czat wypadli krajowcy i pierwszemi zaraz wypuszczonemi strzałami śmiertelnie porazili Popowa, Panowa zaś i Łoginowa niebezpiecznie ranili, a wszystkich nieomal pokaleczyli rozmaicie. I byliby może rozjuszeni zwycięzcy pomordowali ich doszczętnie, gdyby nie Jędrzej z Wolińskim, przyczajeni w łodzi, wydaniem ognia z muszkietów do ucieczki ich nie zmusili. Coby się dalej stało niewiadomo, gdyby szalupa na pomoc im nie przybyła, gdyż wracać na okręt nie mogli dla wielkiej utraty krwi. Nie chcieli też odstępować Panowa i Łoginowa, dających niekiedy znaki życia.
W tym czasie wniesiono na pokład umierających. Położono ich na materacach pośrodku,