Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/25

Ta strona została przepisana.




XXVIII.

Szum, tupot, krzyki zrodziły się gdzieś daleko na przodzie okrętu, przetoczyły ku oficerskim kajutom, odbiły się od nich, wróciły na dawne miejsce i już stamtąd, spotężniałe, zmieszane z groźnym szczękiem oręża, płynęły, zbliżały się wrzaskliwą falą ku łożu Beniowskiego.
Chory przezwyciężył osłabienie i uniósł się na posłaniu. W tej chwili wpadł we drzwi Chruszczow.
— Nie śpisz?... Jak to dobrze!... Straszna rzecz!... O mało nie rozszarpali Kuzniecowa... Ktoś podpatrzył, że Agafja nalewa sobie wody z małej beczułki, schowanej pod pryczą!... Oskarżono ją i oficerów o kradzież wody z ogólnego zapasu... Żądają rewizji całego okrętu i podziału pozostałych napitków między wszystkich... aby każdy miał swoją część u siebie... Co będzie... niewiadomo... Porżną się... Ale chciałem cię uprzedzić... Idą już!...
Odstąpił w głąb kajuty i schował się za odrzwia. Beniowski usiadł na posłaniu i czekał.