naradzał się nad tem z Chruszczowem i Kuzniecowem i znowu rozpytywał Hiszpana oraz wyspiarzy, wszczął się pod wodzą Stiepanowa tumult, podczas którego rozsiekano przedewszystkiem trzech jeńców krajowych, trzymanych w więzach, a następnie otoczono kajutę Beniowskiego z groźnemi okrzykami.
Wtem Hiszpan, przyglądający się z ciekawością rozruchom, wskazał zbuntowanym na płynącą od przylądka łódź, napełnioną rzekomo owymi zbrodniczymi wyspiarzami. Ledwie rzekł te słowa, rzuciła się załoga do szalup, rychło dognała nieszczęsną pierogę, trzynastu z jej osady zabiła wystrzałami, a resztę, zabrawszy do niewoli, powiesiła bez zwłoki na masztach „Piotra i Pawła“.
Bezsilny Beniowski patrzał na te wybryki, podając w wątpliwość, czy to są właściwi mordercy, gdyż z innej płynęli strony, lecz nie mógł powstrzymać rozhukanych już namiętności. Upojeni zwycięstwem majtkowie nie przestawali żądać, aby ich wiódł do siedlisk zabójców, których pragną zniszczyć docna, grożąc w przeciwnym razie, że udadzą się tam pod wodzą Stiepanowa.
Przychylił się wiec Beniowski do ich zapalczywych żądań, licząc, że kierownictwem swojem choć cokolwiek złagodzi ostrość wojennych wybryków oraz wprowadzi pewną rozwagę w postanowienia, gdyby stawały się niebezpieczne dla całości wyprawy.