nawylot tarcice kulami z broni ręcznej oraz małą ilość chybionych strzałów zdumiała miejscowych wojowników. Nie mieli słów dla wyrażenia swego zachwytu i szacunku. Hiszpan promieniał, jakby sam co najmniej był wystrzelonem działem lub celną kulą armatnią.
Przed wieczorem przybiegł goniec z wiadomością, że Huapo się zbliża. Bamini udał się natychmiast, aby urządzić dlań obóz oraz odpowiednie przyjęcie, a Beniowski wydał rozkaz, aby ekwipaż cały gotował się nazajutrz do parady, na której mają wszyscy wystąpić w jednakowem ubraniu i w pełnym rynsztunku. Zajęła się więc natychmiast część załogi szyciem ubrań, inna czyszczeniem broni, jeszcze inna przyrządzaniem ogni sztucznych, młynków, rac oraz wężowników.
Nazajutrz o wschodzie słońca wszedł do mieszkania Beniowskiego don Hieronimo i oznajmił uroczyście, żu Heapo już nadjeżdża! Chciał sam Beniowski na spotkanie króla pośpieszyć, lecz wstrzymał go Hiszpan z chytrym uśmiechem.
— Zachowaj się dla rzeczy ważniejszych, panie!... Ci ludzie Wschodu tych tylko cenić umieją, którzy sami im swą wagę poczuć dają... Skromność wcale im nie jest znaną... Dość będzie na początek wysłać dwu oficerów z małą eskortą...
Beniowski usłuchał rady i wyznaczył na posłów honorowych Chruszczowa z Kuzniecowem
Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/258
Ta strona została przepisana.