zwykłą grzeczność Wschodu, a o naczelnem dowództwie wojsk tutejszych pomyśl, gdyż przez to okazałbyś tak wielką przysługę mieszkańcom tej wyspy, iż w nagrodę śmiało mógłbyś żądać od nich, co tylko zechcesz...
— Powiedz więc don Hieronimo panu twemu a wielkiemu królowi Formozy... — zaczął ze szczyptą zniecierpliwienia Beniowski, — że dziękuję mu niezmiernie za pochlebną o mnie opinję... Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł narówni z innymi służyć pod mądremi i światłemi jego rządami, a ponieważ przybyłem jedynie poto, aby z mieszkańcami tej wyspy, a nadewszystko z panem jej Wspaniałym Huapą zawrzeć przymierze, zbiega się więc obopólne życzenie nasze... Sprawa wymaga jednak szczegółowego i nużącego omówienia!... Proszę więc, aby została odłożona do chwili, gdy siły Jego Królewsskiej Mości, nadwerężone zapewne niewczasami podróży, pozwolą mu na udzielenie mi dłuższego czasu dla wyłuszczenia wszystkich warunków potrzebnych gwoli powodzeniu sprawy.
Huapo z niezmierną uwagą wysłuchał odpowiedzi, poczem, błysnąwszy oczami, dał głową znak, iż się zgadza.
Nastąpiła biesiada, na którą zaproszony został Beniowski ze świtą a nawet Hiszpan, którego król, w dowód swej łaski, kazał ubrać w bogaty strój krajowy i dał mu szablę z kosztownym pendentem.
Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/263
Ta strona została przepisana.