oraz wieczyste przymierze między nim i Beniowskim zostało uroczyście zaprzysiężone.
Znów dwór, rycerze i dostojnicy wypełnili namiot królewski, a stamtąd wszyscy udali się do rozpalonego niedaleko ogniska, przyniesiono dwie srebrne kadzielnice, pełne zarzewia oraz puszki z wonnościami.
Huapo i Beniowski kadzili niemi uroczyście na cześć Najwyższego Boga, na cztery strony świata, podczas gdy naczelny dowódca wojska czytał punkty umowy; w końcu ceremonji przysięgający wbili głęboko w ziemię gołe swe szable, a obecni, zniósłszy kupę wielkich kamieni, przywalili niemi wystające rączki oręża.
Po skończonym obrzędzie podano Beniowskiemu z rozkazu króla bogaty strój krajowy, w który miał się przebrać, aby towarzyszyć mu do obozu na przygotowany tam bankiet.
Wszyscy oficerowie „Piotra i Pawła“ zostali zaproszeni i udali się niezwłocznie do namiotu królewskiego, z wyjątkiem Baturina, który objął zastępczo komendę.
Po bankiecie Huapo obwoził Beniowskiego konno po obozie i wojownicy przedniejsi oddawali cześć nowemu sprzymierzeńcowi, dotykając lewą ręką jego strzemienia.
Wkońcu znowu Huapo nalegał, aby Beniowski, nie zwłócząc, wziął udział w wyprawie na Hupuasingę.
— Kiedyż ona ma być?...
— Choćby jutro!...
Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/272
Ta strona została przepisana.