Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/302

Ta strona została przepisana.

nie, jak lubiłem i ceniłem cię dawniej. Ach, gdybyś istotnie został owym dawnym, gdybyśmy mogli odtąd iść ręka w rękę?... Tyle pracy, tyle świetnych spraw nas czeka! Ale zbyt jest ważnym dla nas stosunek dobry z tutejszymi wyspiarzami, bym mógł decydować o twojem tu pozostaniu samodzielnie. Coby powiedziano mi, gdyby znowu uniosły cię namiętności i gdybyś znowu przez jaki czyn nierozważny narobił tu sobie i nam wrogów. Muszę więc prośbę twoją przedstawić do osądzenia zgromadzeniu...
— Odmówią!... — bąknął cicho Stiepanow. Ale... zawsze dziękuję ci!
Zwiesił jeszcze niżej opuszczoną głowę i odszedł wolno w stronę szałasu Nastazji.