Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/36

Ta strona została przepisana.

i księżyc stał się jako krew... I zatrąbił wtóry anioł i zawołał głosem wielkim, jako lew ryczy... A gdy zawołał, wymówiły siedem grzmotów głosy swoje!... I jest on jako słup ogniowy, a nogi jego podobne mosiądzowi. Jest jakoby wielka góra ogniem pałająca, wrzucona w morze... I stała się krwią trzecia część morza... I po morzu tem, stąpając cicho, jako cień cieniów, przyszli ci, co mają moc zamykać niebo, aby deszcz nie szedł we dni proroctwa, i mają moc nad wodami obrócić je w truciznę, i zatracić ziemię wszelką plagą... I nie widzisz, że to przyszło i jest, że od wód nie pokrzepienie idzie k’nam a śmierć?... Że staje się ono w uściech naszych, jak smoła śmierdząca?... Nie widzisz?... Wytęż oczy twoje i pojrzyj!...
— Widzę!... — szepnęła cicho chora.
— I powiedziano jest, iże skończą się tysiące lat, rozwiązań będzie szatan z ciemnice swoje, i wynijdzie, i będzie zwodził narody, które są na czterech węgłach ziemi, Gog i Magog, i zbierze je na walkę, których liczba jest jak przepaść... A będzie oblicza cudownego i urody nęcącej, jako najprzedniejszy z ludzi młodzieniec, i głos jego będzie jako głos fletu i uścisk jego będzie jako miód i ogień... A będzie rozum miał węża, dobroć gołębia a męstwo lwa!... Czy nie tak?... Poznajesz go?...
— Tak!... — odjęknęła z cichem łkaniem. — Poznaję!
— Iż dopuszczę niewieście Izabel, która się