Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/83

Ta strona została przepisana.

wszystkiem rozważyć... Otóż, według mego zdania, bynajmniej siły takiej nie przedstawia! Wystąpienie nasze otwarte jeno ujawniłoby tę naszą słabość i jeszcze bardziej rozzuchwaliło krnąbrnych. Znajdują się teraz na ziemi, gdzie nie potrzebują ani naszych rad, ani wskazówek, gdzie nie grozi im żadne nieznane i bezpośrednie niebezpieczeństwo, gdzie wreszcie mają poddostatkiem wody i żywności, nie usłuchają więc żadnych perswazyj, nie ulękną się żadnych pogróżek... Przeciwnie, opór nasz może doprowadzić do ostateczności tłumy rozjuszone i sfanatyzowane ciemnotą, oraz pragnieniem spokoju za wszelką cenę... Jużeśmy widzieli, że nie cofają się nawet przed rozlewem krwi... Radzę więc ustąpić im pozornie, przyzwolić na ich projekty, a tymczasem czekać czy okazji, czyto niepowodzeń i rozczarowań wśród nich samych, które nieomieszkają niebawem z biegu wypadków wyniknąć; wtedy pozyskiwać odpowiedniem pouczeniem i namową wspólników i, uformowawszy sobie ponownie większość zwolenników, ster spraw obrócić według naszej myśli... Nic lepszego nad to nie widzę!...
Umilkł. Wśród zebranych uczynił się mały ruch, i oczy ich zwróciły na Beniowskiego; ten milczał chwilkę, poczem spytał z pewną w głosie niecierpliwością:
— Czy nikt więcej w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia?... Wszyscy panowie tego więc jesteście zdania?...