Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/197

Ta strona została przepisana.

z wielkim trudem i oszczędnością kupił sobie jednego niewolnika na starość, wyzbył się swego sługi bez względu na to, że pola jego zostaną nieuprawne... Chcą zniszczyć podstępnie wszelką władzę, aby rozpuszczone przez nich szajki złodziei mogły bezkarnie rabować... Słyszeliście przecie nieraz, jak mówiono o tem w bezbożnym klubie »Kwiatu Narzeczonego«!... Stało się, iż Najjaśniejszy Pan w mądrości swej rozkazał zamknąć obrzydłe gniazdo... Niech będzie imię jego błogosławione po wszystkie czasy!... Ale mało tego! Zaraza rozpłynęła się po całym kraju, wichrzenia i nadużycia dzieją się bez liku... My sami, wierne dzieci Monarchy, powinniśmy powstać w obronie kraju przed zarazą i wyrwać z korzeniem trujące ziele, inaczej rozrośnie się i zdusi nas!... Co się stanie z wędrownym przekupniem i tragarzem, gdy japończycy pobudują wszędzie swoje gwiżdżące koleje?... Czyż mało ludzi pozostało z tego powodu bez chleba?... Co poczną przędzarze i tkacze perkalu, skoro cudzoziemskie okręty przywiozą góry tanich malowanych tkanin?... Co poczną rolnicy, gdy z Chin, z dalekiego Siamu przyjdzie kiepski, ale tani ryż?... Słyszeliście o projekcie odebrania od właścicieli ziemi... Zapewne poto, aby ustąpić ją japończykom i amerykanom... Nie szanująca nic chciwość tych istot, zacznie pruć wnętrze ziemi naszej, szukając złota, węgla, metali... Aż dręczony przez