Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/205

Ta strona została przepisana.




XVI. PRZEPAŚĆ.

Po nieudanem porwaniu Ol-soni, musiał Kim-ki uciekać do amerykańskiego poselstwa. Mister Hulbeck, za zgodą mister’a Artona dał mu mały pokoik w swojej oficynce, a »Rudy pies« otoczył go życzliwą opieką. Daremnie wszakże piękna mistress próbowała poznać bliżej i rozerwać interesującego młodzieńca. Kim-ki nie dał się skusić ani wdzięcznym uśmiechem malinowych ust, ani przyjaznym błyskiem szafirowych oczów, ani żadnym z wypróbowanych środków amerykańskiej i europejskiej zalotności. Pozostawał smutnym i małomównym odludkiem i mistress Hulbeck nie dowiedziała się od niego żadnych szczegółów z tych ciekawych, tajemniczych przygód, których był uczestnikiem. Chłopak całymi dniami błądził po ogrodzie, przysłuchując się gwarowi wzburzonego miasta, od którego oddzielał go