Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/34

Ta strona została przepisana.




IV. DOSTOJNICY.

Kim-ok-kium był zachowawcą nietylko dlatego, że wysoki zajmował urząd i nie dlatego też że ród jego z dawien dawna należał do zachowawczej partyi »No-iń«, lecz przedewszystkiem dlatego, że nawet w szczegółach miał starodawne upodobania. Zgodnie więc z obyczajem korejskim spał nago pod grubo watowaną kołdrą na cienkim materacu, rozesłanym wprost na cieplej, wyklejonej grubym, żółtym papierem, ogrzanej z dołu podłodze sypialni. Obok sypiała, co noc inna, z jego trzech żon i tyluż nałożnic. Tym razem spała z nim najmłodsza. Ale skoro Kim-ok-kium się ocknął, już jej nie znalazł; obudził go właśnie przykry chłód, jaki wdarł się pod ciężkie sklepienie kołdry, przez szczelinę uczynioną wyśliźnięciem się ciała kobiety. Słyszał jej głos cienki i przenikliwy w rozgwarze innych głosów i brzęku naczyń, dochodzących z dołu, z kuchni, jak kłó-