Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/6

Ta strona została przepisana.

długo, pot wystąpił mu na czoło a co gorsza, rogaty beret zsunął się cokolwiek z czubka głowy i groził spełznięciem na bok, rozwiązując po drodze wspaniały kok, dumę wszelkiego, szanującego się, żonatego mężczyzny. Wiedział wszakże, że stryj posiada nieprzebrane zapasy mądrości, więc skorzystał natychmiast z jego rady, powściągnął swoje namiętności i nieznacznym ruchem głowy postarał się przywrócić równowagę swemu beretowi
— Jesteś szlachcicem i musisz pozyskać urząd. Choć słyszałem, że z woli naszego Najmiłościwszego Monarchy mają zostać zrównane obecnie wszystkie stany, ale posada rządowa zawsze pozostanie dla szlachcica kwiatem życia, owocem drzewa... Zresztą cóżbyś robił innego? Gospodarować na wsi nie umiesz i nie masz na to pieniędzy! Handel wymaga większych jeszcze środków i nieodpowiedni jest dla osób twego pochodzenia... Masz obowiązki względem twego rodu!... Los rzemieślnika lub drobnego rolnika godny jest pożałowania! Cóż więc poczniesz, skoro nie dostaniesz urzędu?
Nastąpiła dłuższa przerwa, podczas której Kim-juń-sik ssał zaciekle metalowy cybuszek swej fajeczki i przyglądał się z pod oka pochylonej pokornie głowie siostrzeńca. Przegląd wypadł pomyślnie, lekki uśmiech przewinął się mu po ukrytych pod wąsami ustach.