Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/8

Ta strona została przepisana.

o kupca... Trudno, bardzo trudno znaleźć gotówkę... A potrzebujesz przedewszystkiem pieniędzy. Za obietnicę nie najmiesz nauczycieli, nie kupisz na kredyt urzędu. Komu więc możnaby ofiarować twą ziemię? Może masz już kogo upatrzonego?... Doprawdy tracę głowę!... Stary Pak-sen właśnie nabył niedawno spory działek roli i wydal pewnie, co miał. Niu-san obieca góry srebra, ale nie dotrzyma... Możnaby w Towarzystwie pożyczkowem wziąć na zastaw małą sumkę, ale... miałbyś wciąż kłopot z dzierżawcami... Troska przeszkadzałaby ci w naukach... Nie wiem doprawdy, co zrobić z twoim majątkiem!
Kim-juń-sik umilkł i wyczekująco spojrzał na siostrzeńca, ale ten niczego się nie domyślał i milczał pokornie.
— Widzisz, ta ziemia jest właściwie naszą ziemią — zaczął naówczas z pewnem rozdrażnieniem. — Należy do rodu naszego z tej samej zasady, z jakiej ty jesteś moim synowcem. Ojciec twój odziedziczył ją po przodkach, a chociaż dużo następnie dokupił, zrobił to jedynie dlatego, że miał już dziedzictwo i że miał poparcie rodu. Gdyby go nie miał, ziemiby nie nabywał, rzecz prosta... Wistocie więc początek twej własności pochodzi od przodków, od dziada, który pierwej był moim ojcem, niż twoim dziadem... Przed twem urodzeniem się należała ona do mnie i w razie twej śmierci wróciłaby do mnie... Do-