Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/81

Ta strona została przepisana.

— Nie, albo co?
— Widzisz, Kim-bo-remi mówił mi, że nie potrzebuję, nawet nie powinienem wprost udawać się do Kim-non-czi’ego, że należało zrobić to przez tancerkę, Ol-soni, bardzo ładną kobietę, o której wszyscy tu mówią w Seulu i która ma łaski nawet u księcia Ni-szon-gi’ego...
— Nie, panie, nie należy czynić tego i przez tancerkę! — odpowiedział sennym głosem Chakki.