Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/98

Ta strona została przepisana.

staje się niepotrzebne... Świat idzie naprzód. Musimy podążać za światem, inaczej staniemy się dla niego ciężarem... Ludzie nienawidzą wszystko, co im przeszkadza, powinniśmy starać się o przyjaźń i miłość... Wszędzie Ziemia jednakowa i wszędzie rozpościera się nad nią błękitne Niebo...
— Każdy, mistrzu, myśli przedewszystkiem o sobie. Jeżeli przestaniemy się strzedz, zamorskie dyabły wraz z chrześcijanami uczynią nas swymi niewolnikami...
— Japończycy wszędzie włażą, wszędzie ich pełno... Pootwierali sklepy pełne towarów zamorskich, nic sprzedać niepodobna... Upada handel krajowy, tysiące ludzi pozostaje bez chleba...
— Właśnie dlatego należy nam się od nich uczyć i robić to samo, co oni, ale jeszcze lepiej... A uczynimy to, gdy będziemy robić nie dla zysku jedynie, lecz i dla miłości kraju..
— Jeżeli okażemy się Japończykami lub Frankami, przestaniemy być Dziećmi Dzo-siön!... Zbawienie nasze w przestrzeganiu obyczajów... Nie dlatego giniemy, że nie umiemy budować ognistych okrętów i kolei żelaznych, lecz dlatego, że przestaliśmy przestrzegać starych obyczajów... Zdrajcą jest ten, kto mówi inaczej!... Dziwię się, że mówisz to, Kim-non-czi?!... Przyznaj, że nie powtórzyłbyś tego publicznie, synu ministra!... — zapalczywie zawołał najstarszy z gości, brodaty krajowiec.