Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

dadzą to dobrze... A kiedy skończymy i z nimi, to się napijemy herbaty tu, na tym samym siodle... A co? Widzi pan, jak panu teraz wesoło z oczu patrzy. Mówiłem: co las, to las! Całkiem byś u mnie zamieszkał, to byśmy sideł na zające i łuków postawili ze dwie setki i żylibyśmy sobie, przyśpiewując... Siecibyśmy zarzucali na tych durniów, co to spod lodu gapili się na nas... Doprawdy!...
— Nie pozwolą, nie puszczą mię z miasta. A głównie ty, panie Janie, miałbyś kłopot z policją...
— Co mi zrobią? Wyślą mię? Alboto ja nie wszędzie król! Tylko mi trochę dzieciaków żal i starej... Bo zaco oni?!
Targnął sumiastego wąsa, a po twa-