Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

to to samo, co sobie w łeb strzelić. Na świecie się jeszcze podoba!... Pan to wie! A?... Więc czekałem jakiego manifestu... Manifesty szły, ale mnie nie tyczyły, zapomnieli o mnie pewnikiem... Pisałem, robiłem podanie i do gubernii i do ministra, ale zawsze odpisywali mi, że nie wiedzą, kto jestem, że papiery moje w Jakucku spaliły się w pożarze archiwów... Ale teraz, kiedy przysięgać, to sobie przypomnieli... Takie to są Moskale!
Westchnął, ale zaraz po tym zerwał się na nogi i wesoło huknął:

Czas do domu, czas,
Zabawili nas.

I zaczął składać manatki. Znaleźli jeszcze jedno nieduże stadko jarząb-