Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

i znużony, gdyż ubiegłej nocy nie spałem prawie: wywoływałem zdjęcia fotograficzne, zrobione na morzu. Ale usnąć nie mogłem, wszystko wkoło mnie brzęczało i latało, stukał jakiś obluzowany luminator, a przez tubę, wystającą nad łóżkiem kapitana, dolatywała z maszynowego przedziału smętna, monotonna piosenka palaczów i urywane rozkazy:
— Pełny!... Stop!... Wolno!.,,,
Wkrótce i moi towarzysze zeszli z góry do jadalni, gdzie były w porządku przymocowane kołeczkami do stołu talerze, szklanki, butelki, widelce i noże.
Zanim jednak zabraliśmy się do jedzenia, mocne gwizdnięcie wywołało nas na pokład.