Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

i pochyleni, przyglądali się dygocącej linie. Statek, choć szedł całą mocą pary w tył, sunął jednak naprzód z szybkością 6 węzłów (6 mil na godzinę), wleczony przez morskiego tytana.
— Już wybrał 120 sążni!... — zauważył kapitan.
— Niech zahamują linę na chwilę! — rozkazał strzelec, próbując napięcia sznura nogą.
Naciśnięta lewarem lina wolniej zaczęła się z bębna odwijać, ale rychło ją trzeba było popuścić, gdyż idące z głębi szarpnięcia były jeszcze za silne i mogły albo linę oberwać, albo statek uszkodzić. Nareszcie po długiej gonitwie napięcie liny zwolniało, i szybko przybierać ona zaczęła kierunek poziomy.
— Lada chwila wypłynie!