Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

ku wielkiemu jego zadowoleniu, gdyż i on znajdował się w liczbie myśliwców i był właśnie tym trzecim, którego niezgrabne, uroczyste ruchy zdradzały nowicjusza wyprawy.
Wiódł ich Dżianha, uznany mistrz wszelkiego rodzaju polowań, za nim postępował Ujbanczyk, dalej Foka, a zamykał pochód Niuster, jadący na lekkiej, sześcioma czarnymi, kudłatymi psami zaprzężonej narcie. Psy syte biegły raźno, wytknąwszy naprzód ostre mordy i zadarłszy w górę lisie, w trąbkę zwinięte ogony. Ich łapy, odziane w małe skórzane buciki, dla zabezpieczenia od podbicia, wystukiwały zabawnie cichy takt na twardej powierzchni zlodowaciałego śniegu. Ludzie szli w milczeniu, uważnie patrząc przed siebie; dziś nie mieli zamiaru za-