Strona:Wacław Sieroszewski - Ptaki przelotne.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

ctwa. Roje grzebieluch (ziemnych jaskółek) wylatały ze świergotem z niezliczonych otworów swych gniazd, pstrzących wiszary do samego szczytu. Stada wielkich, różowych rybitw, biało-czarnych czajek oraz innych ptaków różnych kształtów i barw długo nie raz po naszym przejeździe krążyły z nieopisanym piskiem i krakaniem u czoła zadumanych opok. Raz spłoszyliśmy niedźwiedzia, który w zamyśleniu stał na krawędzi urwiska, zapatrzony w wodę. Spostrzegłszy pod sobą nagle łódź z ludźmi — niewidziane dotąd widowisko — podniósł się w zdumieniu na tylne łapy. Ale nawet nie ryknął. Słyszeliśmy tylko, że tam w górze szumi wiatr i trzepocze drzewami, kłoniącymi ku nam swe pnie, gałęzie z krawędzi podmytych gór, a wokoło nas, w dole, szemrała rzeka... Było nam dob-

19