Strona:Wacław Sieroszewski - Risztau, Pustelnia w górach - Czukcze.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

nagich szczytów. Cienka smuga chmur poziomo przecinała napół ten biały wierzchołek, zakrywający pół świata; gwiazdy migotały nad nim w pogodnym niebie, a lodowate wiatry wiały od niego.
— Jakże tam musi być zimno! — szepnęła dziewczyna, tłumiąc łzy i drżenie.
Stała długo, zasłuchana w jednostajny szum rzeki, pędzącej wśród gór; aż gospodyni, przystojna, młoda góralka, dotknęła jej ramienia i z uprzejmym uśmiechem wskazała ławę, zasłaną poduszkami i kobiercem.
Ogień dogasał; w sąsiednich saklach nikły światła, milkły głosy; rzeka tylko ryczała i puszczone swobodnie konie kwiczały, gryząc się na łączce.