Kolegę z przyrody postanowiono zostawić na miejscu, ażeby suszył i wędził mięso niedźwiedzie, aż do ich powrotu; Swanet bowiem utrzymywał stanowczo, że dalej nie wedrze się za niemi. Jurek raz jeszcze spróbował nakłonić do ustępstw Helenę.
— Przysięgam ci, że zrobię wszystko, co jest w ludzkiej mocy! Twoja obecność będzie nam tylko przeszkodą.
Dziewczyna jakby zawahała się na chwilę. Istotnie: iść, czy nie iść? Siły fizyczne mogły jej niedopisać, dotarcie do celu opóźnić, ale czuła jednocześnie, wbrew wszelkim rozumowaniom najmocniej o tym przekonaną była, że tylko jej obecność podtrzymywała Jurka, zmuszała go iść do kresu. Nie wątpiła, że poczciwy chłopak będzie chciał spełnić obietnicę swoją, ale domyślała się, że w możliwość ocalenia Stanisława nie wierzy; tymczasem ona nie wyrzekła się jeszcze ostatniej, choć nieokreślonej nadziei.
— Przewodnik mówi tosamo — nalegał Jurek.
— Dobrze: jak tylko zauważę, że wam przeszkadzam, skoczę w przepaść!