czam, że znajdę tam wiele rzeczy ciekawych, a może nawet wkońcu coś odkryję.
— Jak to? więc pan tam iść zamierza?... i teraz nawet? — spytała Helena.
— Choćbym nie chciał, muszę!... Ale ja chcę — odpowiedział i zamyślił się.
— Hm, wyznam szczerze, nicby mię do tego nie zmusiło: nie poszłabym i basta! Życie tracić dla pieniędzy! — rzekła staruszka.
— Wszyscy tracimy i na każdym miejscu po trochu życie!
W tej chwili Justyna odwołała Helenę, gdyż trzeba było nakrywać do stołu, Szymon i Jurek ukazali się w progu.
— Jakże zdrowie? — spytał Szymon — poprawia się panu?
— Dziękuję. Lepiej mi. A panowie, co robicie?
— Zaczynamy kosić.
— A gdzie Selim? Dawno go nie widziałem.
— Poczciwe Czerkiesisko pomaga nam. On panu potrzebny?
— Tak, chciałem go posłać z listami do miasta.
— To już chyba... w niedzielę! Bo potrzebny nam jutro.