Ta strona została uwierzytelniona.
na gościa, a Wichlicki, który nie mógł tego nie zauważyć, wstał i zszedł po schodkach do ogrodu.
— Trzeba wyjeżdżać — myślał z uczuciem przykrości.
Wieczorem zawołał Selima, dał mu złoty zegarek i belgijski sztucer; kazał je w miasteczku zastawić, nająć mieszkanie i przewieźć rzeczy.
— Dziękuję pani, zdrów jestem, dam sobie radę... W mieście będę bliżej poczty... a każdy dzień dla mnie drogi... — mówił, żegnając się z panią Strasiewiczową, która niezbyt zresztą natarczywie namawiała go, by został jeszcze. Szymon nie taił radości z jego wyjazdu, Jurek chmurny odwracał się od wszystkich.