Dolina rzeczki Auczi należy do najpiękniejszych na południowo-zachodnich stokach Kaukazu. Dno jej wyściela bujna, prawie egzotyczna roślinność; boki ma strome, opoczyste, przerznięte mnóstwem szczelin i jarów, wśród których płyną liczne potoki i wodospady. Z jednej strony przez szeroką szczerbę w podgórzu otwiera się rozległy widok na morze; z drugiej — ciemną masę spiętrzonych gór zamyka śnieżny wierzchołek Risztau.
Niegdyś mieszkali tu Czerkiesi, ale przed trzydziestu laty wynieśli się w inne strony. Tam, gdzie przedtym były uprawne pola i ludne auły, dziś szumi las, a w zdziczałych ogrodach nocami zbierają się niedźwiedzie, dziki i szakale, by staczać bójki o dojrzałe owoce. Myśliwi strzelają do nich w ciemnościach „po głosie“. Piękne to polowanie coraz mniej jednakże znajduje zwolenników. Jurek Strasiewicz lubił je namiętnie. Kilka dni temu Ormianie z sąsiedniej wioski dali mu znać, że w blizkości błąka się ogromne niedźwiedzisko. Na wieść o tym krucza splątana czupryna myśliwca jeszcze się bardziej zwichrzyła.