Strona:Wacław Sieroszewski - Topiel.djvu/38

Ta strona została przepisana.

powącha... W moim wyrosła ogrodzie!... Nie może być!... Nie wierzyli!... A teraz tej pietruszki, jak zielska, na targu...
— Ha, i zarabialiśmy niezgorzej!... Pamiętasz, jak za wczesną kapustę pół rubla nam płacili za główkę.
— Co zarobek?... Zarobek nic!... Zarobek teraz lepszy, a już nie to... Tęsknota mnie gryzie... Chciałabym umrzeć w kraju, pod wysokim pochowaną być krzyżem na naszem cmentarzysku!... Zobaczyć, co się w naszem miasteczku dzieje, w Iłży!... Pamiętasz, jakeś przyjeżdżał na koniu do nas z partji, jak cię winogronami z naszego ogrodu częstowałam... Takich winogron nigdzie na świecie niema, jak w Iłży, i takich śliwek...
— Wiadomo — wapień!...
— A ja nawet nie wiem, co z naszym domkiem, z naszą sadybą się stało... Czy ciotczysko żyje, czy nie!... Takbym pojechała, takbym przypadła, takbym wszystko całowała... Ziemiębym całowała, płotybym całowała! Ogródek jak należy byśmy postawili i żylibyśmy sobie spokojnie... Przecież nie bez grosza stąd wyjdziemy?...
— Poczekaj, stara!... Ja też o tem myślę... Ale jeszcze trochę... Interes to nie namiot, nie zwiniesz go napoczekaniu!... Długi muszę pościągać, a ile ich jest?... Ludzie płacą z trudem!... Jak poczują, że się wybieram, zupełnie płacić przestaną!... I „zaimkę“ też za bezcen sprzedać będę musiał... Więc trzeba powoli... Gotówki jak najwięcej zgromadzić należy... Dlatego chcę wziąć do wojska „podrjady“... O to się staram!...