Strona:Wacław Sieroszewski - Urok morza.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

broń. Dopiero 4-go kwietnia zdołano dotyla lud uśmierzyć, że prusacy miasto zajęli...“ Odtąd Gdańsk upada do rzędu trzeciorzędnego portu na Bałtyku, Handel jego przenosi się do Hamburga, Bremenu, Lubeki... Ale czas jakiś jeszcze marzy o powrocie do Rzeczypospolitej polskiej. W 1795 „uczniowie gimnazjum w połączeniu z mieszczaństwem knowali spisek przeciwko prusakom, ale go wcześnie odkryto...“ — mówi historyk.
Po rozbiorze Polski Pomorze zapada w wiekowy ciężki sen. Zwycięski boa-dusiciel próbuje strawić połkniętą zdobycz.
Zdawało się, że niema ratunku, że cały brzeg Bałtyku zostanie wessany bez śladu przez niemieckiego zaborcę, jak pochłonięta została „Rujani“ i część brzegów zachodnich.
Lecz oto przyszedł błogosławiony rok 1918, a następnie rok 1920 — kiedy 10 lutego otrzymaliśmy zpowrotem rodzime morze... Witaliśmy je z taktem samem wzruszeniem jak ongi drużyny Chrobrego i Krzywoustego...
Ale Traktat Wersalski przyznał nam już nie „Oko Rzeczypospolitej“, lecz tylko małą jego „źrenicę“ — cząstkę zaledwie tych brzegów, których byliśmy synami.
I my strzec musimy czujnie tej „źrenicy“, gdyż po wyłupieniu jej grozi nam zupełna ślepota; gorzej — grozi nam powtórzenie dawnej pielgrzymki ku bolesnej niewoli...