Strona:Wacław Sieroszewski - Urok morza.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

cych statków. Baseny kupiecki i rybaczy są w przygotowaniu. Trzy kilometry nadbrzeży, wyłożonych olbrzymiemi blokami betonowemi, są na ukończeniu... A praca nie ustaje. Pogłębiarki wciąż kopią z dna piachy i przerzucają je na miejsca wskazane, na niepotrzebne wgłębienia. Wielkie parowe kopaczki wżerają się głęboko w torfiaste łąki, prowadząc szerokie kanały aż, hen, ku stacji kolejowej. Tam gdzie płynęła niegdyś nikła Chylonka, w której, jak powiadano „żaba z trudem nogi mogła zamoczyć“ dziś pływa prom, przewożąc ludzi z Gdyni do Oksywji. Statki oceaniczne pojemności do 50.000 ton wyładowują już wprost na wybrzeże ludzi i towary z Brazylji, ze Stanów Zjednoczonych, z Egiptu, z Dalekich Indyj, Chin i Japonji. Po portowych groblach toczą się wagony do samych statków, czernieją nad niemi potworne sylwetki żelaznych dźwigów — mostowych, bramowych, balansowych, drobnicowych, wywrotnic wagonowych oraz innych przemożnych maszyn, porywających całe wagony węgla w powietrze, jak lekkie piórka... Na nadbrzeżach wyrastają długie sznury składnic. Powstaje pierwsza nasza własna stocznia okrętowa z dokiem pływającym o pojemności 5.500 ton. Już od paru lat funkcjonuje łuszczarnia ryżowa, zdolna przerobić miesięcznie 100.000 ton ryżu. Ryż przychodzi bezpośrednio z Indyj i po przeróbce idzie nietylko do Polski, ale też na cu-