sam jedynie ze słownikiem ajnosko-angielskim pod pachą. Przecież raz już w życiu dałem sobie radę w podobnych okolicznościach wśród Jakutów.
Nastała pora deszczów (jamase), przejmujący muson dął bez przerwy z Pacyfiku, a nisko płynące chmury zalewały nas nieskończoną powodzią. Doskonała pora do spisywania legend, bajek i wierzeń... Siedziałem w konsulacie i wściekałem się na przymusową bezczynność... By zapełnić czas, zbierałem rozmaite wiadomości od Japończyków. Nareszcie pewnego dnia przyszedł list z Sachalinu. Przywiozła go konspiracyjnie jakaś nauczycielka ludowa, jadąca na kurację do ciepłych kąpieli japońskich. Bronisław uwiadamiał mię, że depesze i pieniądze otrzymał, lecz nie może wyjechać, gdyż gubernator Sachaliński „korzysta z szerokiej autonomji“ i wbrew rozkazom z Petersburga oraz z Generał-Gubernatorstwa Wschodniej Syberji nie puszcza mnie“...
Ach ta biurokracja całego świata, tak
Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
13