Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

świętokradztwie, ale bywalec Penri rozstrzygnął tę rzecz bardzo prosto.
— Wiesz gdzie stoi „nusa“? W nocy nikt tam nie zagląda, bo tam krążą duchy... Jeżeli ja, w tym czasie, kiedy ty tam będziesz, będę się modlił do „Ciężkiego Boga“, to i ja i on nie będziemy wiedzieli, co się tam stało, zajęci — on słuchaniem, ja gadaniem!...
Rzecz jasna, że do modlitwy tak gorącej potrzebna była duża ilość sake“. Wszystko szło pomyślnie, zmierzaliśmy zacząć wycieczki do pobliskich wiosek, gdy nagle zmieniło się. Zaczęto nas unikać, odwiedziny mieszkańców stały się rzadkie i krótkie. Jeden Penri jeszcze przychodził, ale i on stał się o wiele mniej gadatliwy. Daremnie probowaliśmy dociec, co to znaczy, posyłaliśmy na zwiady Taronciego. Przebiegły mieszaniec brał pieniądze niby to na kupno „sake“ dla rozwiązania języków, lecz powróciwszy uśmiechał się tylko i prawił nam niemożliwe jakieś banialuki o czarownicy z Ru-

103