pończyk skusił go obietnicą wielkich zarobków, więc zgodził się udać wraz z żoną i paroma sąsiadami na wystawę do Osaka, gdzie mieli „udawać“ wieś ajnoską i pokazywać „święto niedźwiedzie“. „Pokazywali“ je trzy miesiące, przedsiębiorca japoński oszukał ich, nie zapłacił ani grosza, zbankrutował i uciekł. Posprzedawali więc wszystko, co mieli: rzeczy, kotły, czajniki, srebrne upiększenia... — ledwie im starczyło na bilet kolejowy do Hakodate!... Tu znaleźli się bez grosza, bez znajomości...
— Nawet przenocować nie mieliśmy gdzie, bo do oberży nas bez zapłaty nie puścili... Od wyjazdu z Osaka nie mieliśmy w ustach ziarneczka ryżu... Żona chora... Jeszcze na wystawie dostała „beriberi“, co też jej kazali pokazywać... Nie wiemy gdzie się zwrócić... Nikt nam tu nic nie da... Jesteśmy „ajnu“... Japończycy nas nie lubią. Naigrywają się... Choć się utop!... Wtem Dobry Duch zesłał nam tego wspaniałomyślnego Niszpa (pana)...
Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.
23