Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

Landora znam... I w Tokio byłem i na Kraftu (Sachalinie) byłem... Każdy się tu u mnie zatrzymuje i wy pewnie się zatrzymacie!...

Obiecaliśmy, ze odwiedzimy go i pogadamy o tem. Poprosił nas o pożyczkę jednego jena, żeby mógł się godnie przygotować na nasze przyjęcie. Nie chcieliśmy zrażać starego, lecz postanowiliśmy odrazu, że wynajmiemy oddzielną chatę, gdzie będziemy mogli urządzić pracownię antropometryczną i ciemnię dla wywoływania fotografij. Do tej pory robiłem to w namiociku z podwójnej czarnej i czerwonej materji, lecz było to bardzo niedogodne. Przy pomocy naszego przewodnika, który należał do rodu Siraoj i nic sobie nie robił z gniewów Penri, znaleźliśmy bez trudu chatę, opuszczoną przez właścicieli na całe lato, gdyż najęli się do połowu śledzi przemysłowcom japońskim nad morzem. Zapłaciliśmy ich krewnemu żądane komorne, kupiliśmy kilka mat, trochę potrzebnych naczyń

96